Nowelizacja ustawy deweloperskiej – co czeka branżę?

  •   12 kwietnia 2019

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedstawił nową wersję ustawy deweloperskiej. Nie będzie likwidacji otwartych rachunków powierniczych bez zabezpieczenia. W zamian urzędnicy proponują powstanie Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego. Co jeszcze ma się zmienić? Czy osoby kupujące mieszkania będą rzeczywiście lepiej chronione?

Niepewna składka

Zaproponowany przez UOKiK Deweloperski Fundusz Gwarancyjny ma zabezpieczyć nabywców mieszkań na wypadek upadłości dewelopera lub niewywiązywania się z zawartych umów. Jak podaje Rzeczpospolita, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Marek Niechciał, twierdzi, że taki fundusz będzie w stanie pokryć koszt upadku jednej dużej firmy deweloperskiej oraz dwóch mniejszych raz na pięć lat, a roczna suma wpłat wyniesie około 140 mln zł.

Niepokój deweloperów budzi jednak proponowana przez UOKiK wysokość składki maksymalnej – 5 proc. w przypadku rachunku otwartego i 1 proc. dla rachunku zamkniętego. Co na to branża?

Grzegorz Woźniak ze spółki Quelle Locum, realizującej inwestycję Park Leśny Bronowice twierdzi, że taki fundusz może znacznie zwiększyć koszt inwestycji, co w rezultacie doprowadzi do wzrostu cen mieszkań. Na rynku pozostaną jedynie duże, zagraniczne firmy, które będą windować ceny. Małych deweloperów nie będzie stać na odprowadzanie składki na poziomie 5 proc. W przypadku mieszkania wartego 300 tys., oznacza to koszt 15 tys. zł.

Rezerwować czy nie rezerwować?

Kolejna kwestia dotyczy pojawienia się w ustawie deweloperskiej zapisu na temat umów rezerwacyjnych, które obecnie nie są uregulowane prawnie, a praktyka deweloperska jest w tym przypadku zróżnicowana. Niektóre firmy pobierają opłatę w zamian za zarezerwowanie konkretnego lokalu, inne z kolei w ogóle takich umów nie zawierają.

Zgodnie z nowymi przepisami, w przypadku podpisania umowy rezerwacyjnej, deweloper będzie zobowiązany wyłączyć lokal ze swojej oferty na określony czas. Opłata rezerwacyjna byłaby nieobowiązkowa, a jeśli zostałaby przewidziana przez strony umowy, to jej wysokość nie mogłaby przekroczyć 1 proc. ceny danego mieszkania i byłaby zwracana klientowi, jeżeli ten nie uzyskałby finansowania.

Jak podaje Rzeczpospolita, dr Iwona Sroka, członek zarządu Murapol SA, uważa, że może w tym przypadku dojść do sytuacji, w której deweloperzy nie będą chętni za taką kwotę rezerwować swoich najlepszych lokali, które będą woleli od razu sprzedać za gotówkę.

Wada istotna – czyli jaka?

Zgodnie z nowymi zapisami, jeśli nabywca stwierdzi wadę istotną lokalu, ma prawo odmówić dokonania odbioru mieszkania. Deweloper natomiast  jest zobligowany usunąć daną wadę w terminie do 30 dni od dnia przyjęcia zgłoszenia.

W sytuacji niewywiązania się z tego zobowiązania, może on wyznaczyć kolejny termin, jeśli zgodzi się na to druga strona. Jeżeli deweloper nie dotrzyma również tego terminu, nabywca może wyznaczyć ponowny termin, a po jego upływie odstąpić od umowy.

Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl jest zdania, że uregulowanie to jest korzystne dla konsumentów, jednak nie wyeliminuje ono sporów pomiędzy inwestorami oraz ich klientami, gdyż w zapisie tym brakuje m.in. zdefiniowania, co można, a czego nie można uznać za wadę istotną lokalu.