Szczęśliwe osiedle, czyli jakie?

  •   17 października 2022

Czy istnieje jeden, sprawdzony przepis na stworzenie szczęśliwej okolicy? Z pewnością nie, bo każdy mieszkaniec ma wobec niej inne oczekiwania. Zawsze pojawiają się jednak pewne punkty styczne, ważne dla większości z nas.

Miasto czy okolica?

Powstawanie przyjaznych mieszkańcom osiedli opiera się na tym, jak wygląda i jak funkcjonuje całe miasto. Można powiedzieć, że dobrze zaprojektowana tkanka miejska stwarza wartościowe ramy dla dobrego sąsiedztwa i pozwala obywatelom czerpać przyjemność ze spędzania wolnego czasu oraz oswajania najbliższej przestrzeni jako własnej. Co ciekawe, miasta traktowane jako całość nie są wśród Polaków oceniane tak pozytywnie, jak otaczająca ich na co dzień najbliższa okolica.

Badanie “Szczęśliwy dom. Dzielnica różnorodnych potrzeb”, przeprowadzone przez Otodom pokazało co prawda, że różnice między wynikami poczucia szczęścia nie są bardzo duże, jednak schemat myślenia o przewadze osiedla nad miastem jest powszechny. Z czego to wynika? Zazwyczaj z kilku nadrzędnych powodów.

Winne są m.in. czasochłonne i skomplikowane poruszanie się w ich obrębie, dalekie odległości między skrajnymi punktami oraz osiedlami (z czego w prostej linii wynika nieznajomość i negatywne postrzeganie innych dzielnic), a także… stereotypy, które odnoszą się do całego miasta, a których jednak nie odczuwamy w swoim najbliższym otoczeniu.

Automatycznie wyrywamy je tym samym z negatywnego kontekstu. Koniec końców, nasza najbliższa okolica stanowi niejako przedłużenie domu i nie chcemy myśleć o niej źle. Traktujemy ją jako “koszulę bliższą ciału”, niż całą aglomerację z jej arteriami, różnorodnymi zabudowaniami i ogromem mieszkańców.

 

Najszczęśliwiej nad morzem

Dobrostan jest kategorią, którą trudno włożyć w sztywne ramy i określić w zamknięty sposób. Statystyki są jednak pomocne i określają pewien obraz tego, na czym najbardziej zależy lokalnym społecznościom. Spośród 12 największych polskich aglomeracji najbardziej zadowoleni ze swojego miasta są mieszkańcy Gdańska i Gdyni (odpowiednio 75 i 74 proc. pozytywnych głosów ankietowanych) i jest to spora przewaga nad pozostałymi ośrodkami – żaden z nich nie przekroczyło w tej statystyce nawet bariery 70 proc. Najbliżej były Szczecin (67 proc.), Poznań (66 proc.), a także Kraków i Białystok (po 65 proc.).

Najgorsze zdanie o swoich aglomeracjach mają natomiast łodzianie (tylko 54 proc. pozytywnych odpowiedzi), bydgoszczanie (57 proc.) oraz warszawiacy (59 proc.). Jeśli natomiast chodzi o najbliższą okolicę, to najbardziej szczęśliwi są – znów – mieszkańcy miast położonych nad morzem. W Gdyni ich odsetek wynosi 77 proc., w Gdańsku 76 proc., a w Szczecinie 72 proc. Najmniej zadowoleni ze swoich dzielnic i osiedli są zaś – ponownie – łodzianie i bydgoszczanie (po 61 proc.), a poza nimi także warszawiacy oraz katowiczanie (po 63 proc.).

Co w miastach uszczęśliwia nas najbardziej? Raport “Szczęśliwy dom. Okolica bliska sercu” wskazuje, że słowem-kluczem jest dostępność. Pojmowana w różnych kontekstach – do sklepów (29 proc. spośród głosów respondentów z całej Polski), do kultury i rozrywki (13 proc.), a także komunikacji miejskiej (22 proc.). Bardzo ważne są dla nas również czyste środowisko (32 proc.) i bezpieczeństwo (24 proc.).

Najbardziej negatywnie ocenianymi aspektami życia w miastach są natomiast  wysokie koszty życia (31 proc.), dostęp do opieki zdrowotnej (22 proc.) oraz… ponownie komunikacja miejska (22 proc.). W tej kwestii ciężko o jednoznaczny konsensus nawet w obrębie jednego miasta. W wielu z nich (m.in. w Krakowie, Gdyni i Lublinie) komunikacja pojawia się zarówno wśród najważniejszych aspektów pozytywnych, jak i negatywnych, co bezpośrednio ukazuje podzielenie mieszkańców w tym temacie.

 

Mniej znaczy lepiej

Jak być bardziej szczęśliwym w swoich miastach? W raporcie Otodom czytamy o kilku receptach. Pandemia COVID-19 przyniosła np. rozkwit teorii miast kompaktowych, spośród których największą karierę zrobiła idea miasta 15-minutowego. Ma ona na celu zapewnienie mieszkańcom możliwości dostępu do podstawowych funkcji miasta w odległości krótkiego spaceru lub przejażdżki rowerem od domu.

Taki model może przynosić liczne korzyści – skracać czas dojazdu do pracy, przeciwdziałać segregacji społecznej czy nawet ograniczać emisję dwutlenku węgla, głównie dzięki krótszym podróżom i mniejszej ich liczbie. Wszystko to jednak pod istotnym warunkiem: każda dzielnica musi być odpowiednio zwarta, gęsta i  połączona z innymi tak, żeby mogły się one wzajemnie wspierać funkcjonalnie.

Czyli – mniej znaczy lepiej? Poniekąd tak i złotym środkiem są dla nas zazwyczaj miasta średniej wielkości, nie przekraczające granicy 500 tys. mieszkańców. Patrząc na wyniki raportu można łatwo dostrzec, że chociaż poczucie szczęścia rośnie wraz z wielkością miasta, to zatrzymuje się właśnie na tym poziomie.

Ośrodki takie jak Szczecin czy Białystok dysponują lepszą ofertę usługową, kulturalną i rozrywkową niż mniejsze miasta, a jednocześnie niewielki odsetek mieszkańców narzeka w nich na koszty życia – w porównaniu do największych aglomeracji. Najbardziej pozytywne aspekty życia wymieniane w średnich miastach to dostępność sklepów (32 proc.), komunikacja miejska (31 proc.), środowisko naturalne (30 proc.), oraz dostęp do rozrywki (26 proc.).

 

Bioróżnorodność, harmonia i elastyczność

Dobre miasto powinno łączyć gęstość z odpowiednim dostosowaniem dla ludzi i przyrody. Przez ostatnie lata wypróbowaliśmy już wiele sposobów tworzenia przemyślanej tkanki urbanistycznej. Od gęstej zabudowy kamienicznej, poprzez bloki z wielkiej płyty, aż po samowystarczalne dzielnice. Co sprawia, że na ogół czujemy się bardziej szczęśliwi w poszczególnych miejscach?

Istnieje wiele pomniejszych faktorów, które swoją obecnością ułatwiają nam życie i sprawiają, że staje się ono o wiele przyjemniejsze. Przede wszystkim cieszy nas duża bioróżnorodność okolicy oraz jej elastyczność tj. przygotowanie budynków do tego, by mogły one zmieniać swoje funkcje i wygląd w razie zaistnienia takiej potrzeby.

W cenie jest również różnorodna zabudowa – gęsto zabudowane osiedle powinno mieć charakter harmonijny, ale nie jednorodny. Mile widziane są więc rozmaite kształty oraz wymiary budynków, położone obok niewielkie działki, czy urozmaicone elewacje. Istotne są także odpowiednie dostosowanie dzielnicy dla pieszych, czyli m.in. jakość nawierzchni, skróty i tworzenie chodników tam, gdzie są najbardziej potrzebne.

Odpowiednio rozplanowana okolica to też taka, która ułatwia ludziom orientację w terenie i poczucie pewności w jego obrębie. Dużą rolę odgrywają np. narożniki, drogowskazy i punkty charakterystyczne. Poza tym, dobrze czujemy się wśród obiektów, które nie przytłaczają nas swoją wielkością – horyzontalnie i wertykalnie.

 

Połączenie praktycznych rozwiązań z uwzględnieniem miejsca na relaks jest kluczem do szczęścia w mieście. Muszą one jednak iść w parze z dostępem do natury, odpowiednim wyborem atrakcji kulturalnych i dostępem do rozrywki, a wszystko to w atmosferze poczucia bezpieczeństwa. Każdy z nas ma inne oczekiwania wobec wymarzonej okolicy do zamieszkania, ale okazuje się, że łączy nas zdecydowanie więcej, niż dzieli.