Firma Quelle Locum, jak mówi prezes Grzegorz Woźniak, planowała wprowadzenie do oferty III etapu Parku Leśnego Bronowice i nowej inwestycji w centrum Krakowa. – Pracujemy nad oboma projektami, ale bierzemy pod uwagę nieznaczną zmianę dat rozpoczęcia sprzedaży – mówi Woźniak. – Ofertę chcemy zaprezentować, gdy biura sprzedaży zostaną znów otwarte. Quelle Locum ma działki w Krakowie, które pozwolą jej zachować ciągłość sprzedaży w najbliższych latach. – Stale monitorujemy rynek i jesteśmy gotowi do uzupełniania banku ziemi. Nie spodziewamy się jednak szybkich zmian cen. W Krakowie brakuje atrakcyjnych gruntów – podkreśla Grzegorz Woźniak.
O weryfikacji planów przez deweloperów mówi z kolei Witold Indrychowski, prezes Merari. – Część inwestycji jest już wstrzymana, a wiele dopiero będzie. Nie wiadomo, co z popytem, cenami i finansowaniem przez banki zarówno inwestycji, jak i nabywców mieszkań – mówi. – Nasze powstające osiedla nie są zagrożone, ale np. realizację projektu Śliczna 36i6 wstrzymaliśmy, na razie do czerwca. Spadków cen ziemi Indrychowski się jednak nie spodziewa. – Pojawią się okazje, ale nie będą miały przełożenia na niższe ceny mieszkań – ocenia. – Tylko duże firmy mogą działać z wyprzedzeniem cykli koniunkturalnych. W niepewnych czasach mało kto będzie budował spekulacyjnie.
Prezes Merari przewiduje, że grunty w dobrych lokalizacjach utrzymają wartość, chyba że ktoś pilnie potrzebuje gotówki, by ratować inne projekty. – Ceny ziemi z gorszymi adresami mogą spaść i pewnie spadną, ale jest to dość powolny proces. Właściciele będą czekać na odbicie rynku – ocenia. – Ceny mieszkań się ustabilizują. Nie ma wielu gotowych nowych lokali, które czekają na klientów, nie ma więc dużej presji na obniżki.
Chybowski, prezes Reliance Polska, właściciel portalu inwestycyjnego Obligain. – A mieszkania, ze względu na niższe koszty budowy (wykonawstwo, materiały budowlane), potanieją o 10–15 proc. – przewiduje. – Krajowi deweloperzy zarobią tyle samo, a zagraniczni – więcej (mocne euro). Możliwe, że firmy z zachodu UE w celu redukcji kosztów administracji i zatrudnienia przeniosą centra operacyjne do Polski, na czym zyska rynek biurowy i zamiast spowolnienia będziemy mieli ekspansję – ocenia. Chybowski twierdzi, że być może część firm zdecyduje się na sprzedaż ziemi, by uwolnić kapitał. Mogą to być m.in. firmy z branży gastronomii i hotelarstwa, które dziś nie są w stanie zarabiać. – Nie wszystkie jednak grunty stanieją. W odróżnieniu od ostatniego kryzysu w 2008 r. na rynku działa bardzo dużo zagranicznych deweloperów, którzy są w dobrej sytuacji ze względu na mocny kurs euro – wyjaśnia. – Na razie nie ma spowolnienia, jedynie lekkie zawieszenie. Kupujący mieszkania dla siebie nadal będą je kupować.