Sami deweloperzy nie ukrywają, że o ziemię łatwo nie jest. Ewa Foltańska-Dubiel, prezes Grupy Deweloperskiej Geo, potwierdza, że problem dotyczy zwłaszcza terenów śródmiejskich, więc deweloperzy częściej wybierają peryferia, gdzie działki nie mają jeszcze rozwiniętej infrastruktury, więc są tańsze. – Nasza firma sukcesywnie kupowała grunty przez cały okres działalności, a jest to już 30 lat – mówi. – Mamy specjalną komórkę, która zajmuje się wyszukiwaniem ziemi, badaniem jej pod kątem użyteczności. Teraz, gdy ceny gruntów rosną, a liczba ofert drastycznie się zmniejsza, możemy dzięki temu realizować zaplanowane inwestycje.
Grzegorz Woźniak ze spółki Quelle Locum ocenia, że jeśli się chce mieć działkę w rozsądnej cenie, trzeba kupić taką z problemami. – Wysokie ceny parceli są wynikiem ogromnego popytu na mieszkania i nasilającej się konkurencji wśród deweloperów – mówi.
Quelle Locum kupuje tereny z problemami, bez pozwolenia na budowę, a nawet bez decyzji o warunkach zabudowy. – Dbamy o utrzymanie banku ziemi na odpowiednim poziomie – podkreśla Woźniak.
Bank ziemi ma także Grupa Deweloperska Start. Prezes Marek Szmolke opowiada, że jego firma szuka jednak nowych działek. – Nie opieramy się wyłącznie na ofertach rynkowych, wyszukujemy też samodzielnie tereny – mówi. – Staramy się koncentrować na dobrze skomunikowanych miejscach, nawet tych z dala od centrum. Ważnym kryterium wyboru jest uzbrojenie terenu.